Ciekawostka modowa #balerinki
Balerinki, baletki czy repetto to jedne z nielicznych butów, które z jednej strony są wygodne i proste, a z drugiej ukochane przez wielu kreatorów mody. Pochodzą od butów do tańca, noszonych przez tancerzy baletowych – stąd ich nazwa, wywodząca się od francuskiego słowa ballerins. Wraz z nadejściem wiosny nadchodzi czas na zmianę zimowych kozaków na lekkie baletki. Przyjrzyjmy się zatem ich historii z bliska.
Odkrycie baletek zawdzięczamy Coco Chanel. Projektantka ponad wszystko ceniła wygodę i komfort. Pragnęła butów, w których będzie można chodzić przez cały dzień. We współpracy ze znakomitym włoskim szewcem Lazarro Massero, zaprojektowała obuwie, które miało połączyć ładny wygląd z wygodą. Pierwsze modele miały kwadratowy nosek, były wykonane z koźlej skóry w kolorze nude, a czubek zakończony był czarnym lub złotym (wersja wieczorowa) materiałem. Dzięki tak dobranej kolorystyce stopy miały wyglądać na drobniejsze, a nogi na dłuższe.
Pierwszy model baletek z zaokrąglonym noskiem został zaprojektowany w 1947 roku przez Rose Repetto, matkę Rolan’a Petit’a, który był tancerzem baletowym i choreografem. Od tej pory rozpoczęła się produkcja dla lokalnych baletnic. Baletki wstrząsnęły światem mody. Największą popularność zyskały w 1956 roku, kiedy Brigitte Bardot zażyczyła sobie parę czerwonych baletek do filmu „I Bóg stworzył kobietę„. Na jej cześć został stworzony specjalny model Repetto BB, czyli proste balerinki z małą kokardą z przodu. Trzy lata później Rose otworzyła swój pierwszy butik przy Rue de la Paix, czyli tam, gdzie flagowy sklep ma swoją siedzibę po dzień dzisiejszy.
Kolejny przełom w „balerinkowym” świecie związany był z postacią innej pięknej i znanej aktorki – Audrey Hepburn. Audrey założyła po raz pierwszy baletki do codziennej stylizacji i od tej pory buty te zagościły już na stałe w popkulturze.
Dziś trudno znaleźć kobietę, która nie maiłaby w szafie choć jednej pary. Balerinki są bardzo wygodne, dostosowują się do kształtu stopy i często służą jako alternatywa dla obcasów. Wbrew powszechnemu przekonaniu, wyglądają dobrze zarówno na kobietach wysokich, jak i na tych o skromniejszym wzroście. Pasują do większości okazji i bez problemu zmieszczą się w damskiej torebce. Ja na przykład zawsze wożę jedną parę w samochodzie 🙂
Obecnie na rynku możemy wybrać spośród niezliczonych modeli balerinek:
Chanelki – wzorowane są na modelu stworzonym przez słynną projektantkę, mają jednolitą bazę i kontrastujący z nią nosek.
Repetto – klasyczne baleriny stworzone w 1947 roku. Ich charakterystyczne elementy to zaokrąglone noski i kokardka z przodu.
Baleriny YSL – kształtem są bardzo zbliżone do profesjonalnych baletek, ponieważ tak jak one mają płaskie, a nie zaokrąglone czubki. Anegdota mówi, że Yves Saint Laurent zaprojektował je po obejrzeniu rosyjskiego baletu.
Baleriny Varina – model zaprojektowany przez Salvatore Ferragamo. Stanowią symbol włoskiej elegancji, a rozpoznać je możemy po okrągłym czubku oraz kokardzie zamkniętej w logo marki.
Baleriny Lanvin – elastyczne, idealnie dopasowujące się do stopy baleriny na gumce.
Mouse Flat – zabawne buty, które wyglądem dosłownie przypominają myszy. Mają uszy, wąsy i oczy typowe dla kreskówek z motywem tego zwierzątka. Zaprojektował je Marc Jacobs, dla którego taka zabawa modą to norma.
Meliski – wykonane z gumowego plastiku, który okazał się wygodnym i wytrzymałym materiałem. Zaprojektowała je Vivienne Westwood.
Jednak największą popularnością wciąż cieszą się klasyczne, z okrągłym noskiem. A Wy macie swoje ulubione modele?
Kocham baleriny!!! Wygodne i wdzięczne obuwie 🙂
Zgadzam się 🙂
ciekawy post 🙂 my uwielbiamy baleriny a la repetto <3
zapraszamy na https://naszemiszmasze.wordpress.com/
To również mój typ 🙂
Opisujesz, a sama nie używasz? Nie lubisz balerinek? A byłyby dla Ciebie. Zresztą, masz świetne nogi i chyba nie ma obuwia nie na Ciebie:)
Oczywiście, że używam 🙂 Tak jak napisałam w poście: zawsze wożę jedną parę w samochodzie 🙂
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz 🙂
To dlaczego nigdy nie pokazałaś żadnej stylizacji z nimi?:)))
Rzeczywiście, nie ma stylizacji z balerinkami. Może dlatego, że zdecydowanie częściej chodzę w butach na obcasie 🙂 Ale muszę to w takim razie nadrobić wiosną 😉
Trzymam zatem za słowo. Pozdrowienia:)